Boszka odeszła. W naszym świecie chodzenie sprawiało jej kłopoty, a w weekend pogalopowała na drugą stronę Tęczowego Mostu i zostawiła nas z tęsknotą…
Była cudownym, wrażliwym, delikatnym stworzeniem. Nie dało się jej nie kochać.
Chorowała na rzekomego raka strzałki wszystkich kopyt. To ciężka choroba nawet kiedy atakuje tylko jedno kopyto – cztery to wielka tragedia. Ale Boszka chciała żyć i tęskniła za człowiekiem, więc wyrwaliśmy ją z fatalnych warunków i podjęliśmy leczenie.
W końcu jednak choroba wygrała.
Boszko, przepraszamy, że Cię zawiedliśmy. Świat nie był dla Ciebie dobry.
Biegaj po wiecznych łąkach, mała, tam już Cię nigdy nic nie będzie boleć…