W odstępie niespełna dwudziestu czterech godzin na drugą stronę Tęczowego Mostu pobiegli dwaj nasi podopieczni. Śmierć Julka była przykra, ale wiedzieliśmy, że tak to się może skończyć – chłopak był stary, a od kilku dni wątroba dawała się we znaki. Mieliśmy czas się przygotować. Ale śmierć Makao zupełnie nas zaskoczyła.
Julka znaleźliśmy w zimie, kiedy szedł wiejską szosą. Mimo tygodniowych poszukiwań, nikt w okolicy się do niego nie przyznał. Cóż, najwyraźniej ponad 10-letni pies nie jest nikomu do niczego potrzebny. Co było zrobić – nie chcieliśmy biedaka zostawiać na pastwę mrozu i poniewierki. Z gór pojechał pod Grójec, do naszego hoteliku. I dał się nam poznać jako cudowny, ciepły, łagodny i stabilny pies. Nie miał problemu z niczym i nikim. Lubił psy, lubił dzieci, lubił spacery. I tylko domu się nie mógł doczekać, ale to nic zaskakującego – psi seniorzy niestety nie cieszą się dużym zainteresowaniem.
Nagle poczuł się bardzo źle. Wyniki wątrobowe były fatalne. Zadbaliśmy, żeby go nie bolało, wdrożyliśmy leczenie i trzymaliśmy kciuki za poprawę. Niestety, Julek miał inne plany.
Makao to zupełnie inna strona medalu. Też skrzywdzony przez ludzi – z pewnością pamiętacie, jak zabieraliśmy go od alkoholiczki, która postanowiła go zagłodzić. W przeciwieństwie do Julka, nie zachował pogody ducha. Jego główną emocją był strach. Nie spodziewał się niczego dobrego od ludzi i w panice bronił się zębami. Ale miał swoje chwile, kiedy się przytulał, dawał głaskać i wtedy było po nim widać rozpaczliwą tęsknotę za bliskością człowieka.
Pojechał do hoteliku, pod opiekę naszych zaufanych behawiorystów. Pod opieką Pawła i Agaty powoli się przełamywał. To nigdy nie byłby przymilny, przyjazny piesek, ale widać było, że powoli nabiera zaufania do świata, że szuka człowieka i zaczyna ufać, że dobro istnieje…
Zgasł niespodziewanie. Opiekunka znalazła go w stanie zapaści i mimo natychmiastowej pomocy weterynaryjnej, nie udało się go uratować. Przyczyną najprawdopodobniej była agresja immunologiczna.
Jest nam niesamowicie przykro, bo mieliśmy nadzieję, że jeszcze znajdziemy dla Makao dom, który pokocha go z wszystkimi jego problemami i trudnościami, w którym jego świat wreszcie na dobre odzyska równowagę. Nie udało się. Ale mamy nadzieję, że przez ten rok z nami był chociaż troszkę szczęśliwy. Staraliśmy się.
Jednocześnie chcielibyśmy podziękować wszystkim darczyńcom, których jego los poruszył, którzy o niego pytali, przekazywali datki i karmę. To dzięki Wam mogliśmy poprawić jego los i dać mu bezpieczeństwo. Jesteście wspaniali i jesteśmy pewni, że Makao wie o Was, będąc po drugiej stronie Tęczowego Mostu.