Historia Łódki to z jednej strony potworna i odrzucająca.
Z drugiej – to los tysięcy psów w Polsce… „A to Polska właśnie”…
Łódka musiała długo się błąkać; zaczęła przychodzić rok temu na podwórko do pewnej pani.
Pani miała samojeda, niekastrowanego samca. Pies regularnie Łódkę gwałcił. I tak urodziła dwa mioty (co się stało ze szczeniakami? Nie wiadomo, „zniknęły”). Pani specjalnie nie widziała w tym problemu.
Sytuacja zaczęła pani przeszkadzać dopiero, jak się okazało, że samojed ma prącie we krwi. Wtedy pani uznała, że czas zadziałać.
No i wtedy szybka decyzja: niech KTOŚ suczkę zabierze. Niech KTOŚ coś zrobi!!!!!!!!
Łódkę uratowała pewna dobra osoba ze Śląska, a stamtąd suczka trafiła do domu tymczasowego w Łodzi.
Teraz przebywa pod naszą opieką w klinice w Warszawie. Konieczne są kompleksowe badania. Potem będziemy decydować, co robimy w pierwszej kolejności. Póki co stan suczki wskazuje na potężne zaniedbania, przebyte urazy i wyczerpanie organizmu niepotrzebnymi ciążami.
I wiecie co, to nie jest tylko historia jednej Łódki. Takich suczek jest w Polsce mnóstwo.
Psy kopulują, co za problem, suka ma szczeniaki, co za problem. Nikt nie ma problemu. Sama natura, prawda?
I tylko psy cierpią.
Tak naprawdę nie powinniśmy Łódki przyjmować. Nie bardzo nas stać, ale nie mówcie jej tego. Ona dość już w życiu przeszła…