Podjęłam dziś bardzo ciężką dla mnie decyzję. Nie jedziemy w tym roku do Skaryszewa, nie wykupimy żadnego konia.
Mamy za dużo koni, a większość z nich jest chora. Co do zdrowych mamy plany. Chcemy, aby pomagały niepełnosprawnym dzieciom.
Decyzja jest dla mnie koszmarna, od 8 lat jeździłam na targ i zawsze wracałam z jakimś koniem. Co roku noc przed Skaryszewem śnił mi się pierwszy koń jakiego widziałam na targu, jakiemu nie zdążyłam pomóc (był ładowany na tira, kiedy do niego dobiegliśmy). Co roku, własnie dla niego, pomagałam innym koniom, ale to nic nie zmieni. Wykup koni im nie pomoże.
Mamy też kłopoty z utrzymaniem naszych chorych koni. Sprowadzać nowe byłoby szaleństwem (oczywiście jeśli będzie konieczność przyjęcia konia czy krowy z zagrożeniem życia zareagujemy – zawsze reagujemy i to się nie zmieni).
Chcę, aby fundacja skupiła się na edukacji. My sami nic nie zmienimy, nie uratujemy krów, koni, owiec, świń. Możecie to zrobić tylko Wy. Tylko Wy możecie je ratować codziennie dokonując zakupów w sklepie, dokonując wyborów co jecie, co nosicie. O tym za pomocą naszych podopiecznych będziemy starali się Wam mówić.
Od wielu miesięcy pracujemy też nad zmianami systemowymi, czegoś co znacząco i wymiernie zmieni los psów w Polsce. Szczegóły będą jeszcze w tym roku. Nadal będziemy przyjmowali psy w stanie zagrażającym ich życiu.
Mam nadzieję, że zostaniecie z nami, będziecie nas wspierać i nam kibicować. I… zrozumiecie moją decyzję. Nie można ciągle żyć z dnia na dzień nie znając dnia kiedy bańka pęknie i wszystko się posypie.
Musimy zabezpieczyć naszych podopiecznych i zmienić coś w ogóle, a nie tylko w szczególe.
Bo jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy!
Pozdrawiam
Ola Grynczewska