Jesteśmy zapsieni po uszy, nie mam nawet ćwierci wolnego miejsca. Ale oto dzwoni zaprzyjaźniony numer i mówi: pies z okropną raną na łapie, prześwituje kość. A pies fantastyczny, przyjazny, zna człowieka, ładuje się na kanapę, chce być głaskany…
Alternatywa? Schronisko. Zginie na pewno…
Co było zrobić? Zaprosiliśmy chłopaka, który dostał imię Kisiel, na Polanę…
W klinice diagnoza – pies nie ma już czucia w łapie. Trzeba ciąć. Kolejny trójłapek, ostatnio mamy ich dużo… A koszty maleć nie chcą.
Rozpaczliwie potrzebujemy pomocy przy opłaceniu operacji tego słodkiego chłopczyka. Mamy też zaległy dług za amputację łapy Daryla…
Bardzo potrzebujemy wsparcia finansowego.