Trafila do nas jako małe szczenię, najpiękniejsza z miotu. Szybko znalazła, wydawało się dobry dom.
I nagle szok. Na kolejnej wizycie poadopcyjnej zastaliśmy ją upiętą na łańcuchu… wróciła do fundacji. Miała wtedy 3,5 roku. Od tamtego momentu nigdy nie zadzwonił po nią żaden telefon.
Dziś skończyło się jej bezdomne zmarnowane psie życie, które spędziła w hotelu. Zaopiekowana, ale do końca niczyja.
Przepraszamy Londi. Nie byłaś w żadnym typie, nie lubiłaś kotów, psy wybiórczo, a psów bezdomnych są tysiące. Te nie w typie rasy, nie kochające wszystkiego kończą życie niekochane.
Staraliśmy się ale to nie starczyło.
Żegnaj suniu ❤️❤️❤️