Historia
Czasem trudno uwierzyć, ile zła może przeżyć jeden pies. Toro jest psem zniszczonym przez ludzką podłość, głupotę, znieczulicę i obojętność. Ma ok. 13 lat i został wyrwany z „kojców śmierci” w Radysach, gdzie szczuto na niego inne psy.
Doszedł do siebie – przynajmniej fizycznie, choć czeka go jeszcze operacja ścięgna w tylnej łapie. Psychicznie… długo będzie zdrowiał. Niestety Toro ma olbrzymie problemy w kontaktach z psami, którymi był szczuty.
Z ludźmi, których już poznał i którym zaufał, coraz częściej nawiązuje fajne relacje, chętniej się bawi i dokazuje. Jest jednak psem mającym swoje zasady i granice, których przekroczenie sygnalizuje. Ma też silny instynkt łowiecki i na pewno powinien zamieszkać jako jedynak.
Na spacerach Toro odżywa! Lubi węszyć, eksplorować, cieszyć się spacerem. Dlatego najlepiej, by zamieszkał poza miastem, w miejscu z porządnymi terenami spacerowymi.
Mamy nadzieję, że zjawi się najodpowiedniejszy człowiek na świecie, który będzie chciał pokazać Toro, jakie naprawdę może być pieskie życie – i że nie będzie walki o siebie, i bólu, i wrzasków i najgorszego na świecie strachu… Już nigdy…
Człowiek Toro powinien wieść życie spokojne, uporządkowane, bez częstych wizyt gości. W domu nie powinno być innych zwierząt ani dzieci. Opiekun Toro powinien być doświadczonym psiarzem, rozumiejącym język psów i sygnały, które psy nam wysyłają. Powinien być gotów na pracę i nie zrażać się brakiem szybkich rezultatów.
Innymi słowy – Toro potrzebuje człowieka, który chce uratować zniszczone psie życie i który wie, że to, co naprawdę warte zachodu, nie zawsze przychodzi łatwo – ale warto o to walczyć!
Toro przebywa w hoteliku pod Raciborzem.