Nazywają mnie Somalia. Imię moje takie bo była trochę ze mnie bida z nędzą. Nie będę opowiadać moich losów wcześniej, bo to nie był najlepszy okres w moim życiu, a wolę się skupić na tym co może mnie czekać dobrego. Więc krótkim wstępem: miałam kiedyś dzieci, piękne dzieci, niestety tylko ja kochałam je tak mocno i pewnego razu wylądowałam w lesie w kartonowym pudle wraz z moją gromadką. Ludzie którzy nas znaleźli ofiarowali pomoc moim dzieciom. Odetchnęłam z ulgą że chociaż one będą od teraz już bezpieczne. Niestety ja, dorosła kotka miałam zostać sama- w lesie. Na szczęście Fundacji nie obchodziło że nie jestem pięknym uroczym kociakiem, tylko mam już rok, więc zabrali mnie do siebie licząc że są ludzie jak oni, którzy kochają piękno wewnątrz a nie tylko słodkie maleństwa. Zostałam wysterylizowana, zachipowana i stałam się pełnoprawnym kotem w domu tymczasowym. Świetnie dogaduje się z kotami, kot rezydent to nawet całkiem fajny kolega, a że przecież jestem jeszcze młoda, choć doświadczona przez los, to ciągle nam zabawy w głowie. Lubię też dzieci, wszak sama miałam swoje, więc wiem że potrzeba wiele cierpliwości i miłości dla małych istot. Tak więc jestem gotowa na nowy dom. Docenię własne cztery ściany, które zapewnią mi ciepło i bezpieczeństwo, których karton mi nie dawał. Chce kogoś kto nie porzuci mnie, gdy pojawi się „kłopot”, kogoś kto nie potrzebuje małego kociaczka, który w końcu przecież wyrośnie na takiego samego kota jak ja. Rachunek jest prosty: wysterylizowana plus zaczipowana plus ułożona plus sympatyczna plus rezolutna plus odchowana równa się….. Czy z tego równania wyjdzie wymarzony domek?
Chcę adoptować Wejdź na wydarzenie FB